List mieszkańców osiedla "Bernardynska" /29 czerwiec 2008
30 lat temu powstało w odległości około 1000m od Jeziorka Czerniakowskiego osiedle "Bernardyńska". Przez wiele lat bloki tego osiedla były jedna zabudową w okolicy, głównie ze względu na podmokły teren otaczający Jeziorko, który sprawiał, że inwestycje budowlane były nieopłacalneDzięki temu na okolicznych łąkach można było spotkać bodajże jedyne dziko żyjące w centrum Warszawy bażanty, trafiały się również kuropatwy i inne rzadkie gatunki. Teraz jednak ta sytuacja uległa diametralnej zmianie.
Jakieś 2 tygodnie temu na łąkach pojawili się pracownicy firmy zajmującej się koszeniem trawy i cięciem drzew. Mieszkańcy dowiedzieli się, że na terenie łąk ma powstać osiedle mieszkaniowe. Ktoś kupił całą dużą działkę i postanowił zalać ją betonem. Dzikie ptaki zniknęły, częściowo przeniosły się na drugą stronę jeziorka. Pozostali ludzie, którzy nagle dowiedzieli się, że będą mieszkać przez najbliższe kilka lat na placu budowy. Budowy, która ze względu na rodzaj terenu (woda gruntowa znajduje się na bardzo małej głębokości, około półtora metra), będzie bardzo uciążliwa dla okolicznych mieszkańców. Konieczne będzie zastosowanie palownic, które generują olbrzymi hałas i wywołują wibracje terenu, co na pewno nie pozostanie bez negatywnych skutków zarówno dla istniejących okolicznych budynków jak i przyrody. O skali niech świadczą plany wybudowania w pierwszym etapie kilku czy nawet kilkunastu bloków o wysokości od czterech do ośmiu pięter każdy.
Na zebraniu lokalnej społeczności, które odbyło się 26 czerwca br okazało się, że istnieją plany zagospodarowania przestrzennego, oczywiście w wersji roboczej (czyli takiej której nie można otrzymać od władz) na których ?ślepa? do tej pory ul. Bernardyńska została połączona z planowanymi na osiedlu drogami, które docelowo łączą się z Trasą Siekierkowską i planowaną ul. Czerniakowską bis. Urzędnicy nabrali wody w usta tłumacząc się, że nie mogą udostępnić projektów planu zagospodarowania przestrzennego, do póki nie zostanie on zatwierdzony (ma mieć to miejsce w październiku 2008). Ich deklaracje, że jeszcze nie czas o tym dyskutować mają się jednak nijak do intensywności prac prowadzonych na łąkach. Nieoficjalnie (znowu) mieszkańcy dowiedzieli się również, że jedna z zaplanowanych dróg ma przebiegać w miejscu jedynego w tej chwili na osiedlu dwudziestu trzynastopiętrowych bloków przedszkola, które zostanie przez to zlikwidowane.
Mieszkańcy osiedla Bernardyńska nie mają żadnego interesu w tym, żeby pod ich oknami przebiegała droga będąca skrótem pomiędzy Trasą Siekierkowską i Wilanowem. Do lokalnej komunikacji w zupełności wystarcza istniejąca infrastruktura drogowa. Ponadto zaplanowana na nieużytkach trasa Czerniakowska bis będzie stanowiła wystarczające połączenie w/w lokalizacji. Nowobudowane osiedle i tak ma zaplanowany dojazd od strony Czerniakowskiej. Takie plany naruszają ich spokój i poczucie bezpieczeństwa. Zaciszne zielone osiedle zostałoby dosłownie rozjeżdżone przez przetaczające się przez jego środek sznury aut. Droga do Trasy Siekierkowskiej hipotetycznie miałaby przebiegać na samej granicy strefy chronionej rezerwatu, co sprawi, że samochody po przetoczeniu się pomiędzy blokami będą jechać jakieś 2 km wzdłuż linii brzegowej Jeziorka Czerniakowskiego. Jeśli te nieprzemyślane plany zostaną wprowadzone w życie - jedno z najpiękniejszych miejsc na Mokotowie na zawsze straci swój urok.
Nie wiadomo dokładnie, kto kupił teren łąk. Prace toczą się bez jakiegokolwiek oznakowania, pracujący ludzie odmawiają jakichkolwiek wyjaśnień, brak również wymaganych w takich przepadkach prawem budowlanym tablic informacyjnych. Mieszkańcom odmówiono nawet informacji, jaki inwestor kupił ten teren i co tam dokładnie będzie wybudowane. Jeśli dojdzie do przedłużenia ul. Bernardyńskiej to zlikwidowany zostanie jedyny duży parking społeczny. Stanowi w tej chwili zakończenie ul. Bernardyńskiej i tylko dzięki niemu problem z parkowaniem nie przerodził się jeszcze z dużego w gigantyczny.
Wnioski nasuwają się jedne: ktoś próbuje po cichu oszpecić "Bernardyńską" i Jeziorko ale mieszkańcy nie zamierzają się poddać. Urzędnicy muszą zrozumieć, że to oni są dla mieszkańców, a nie mieszkańcy złem koniecznym dla nich. Nikt z nas, mieszkańców osiedla Bernardyńska, nie zamierza pozostawić tej sprawy swojemu losowi. Nie chcemy, aby za jakiś czas pod naszymi oknami pojawiły się buldożery i zniszczyły dorobek naszego życia zamieniając przytulne zielone osiedle w betonowe getto otoczone z każdej strony przez ruchliwe ulice. Apelujemy, aby każdy, komu nie jest obojętny los osiedla i Jeziorka Czerniakowskiego poparł nasze protesty i podpisał petycje, które przygotowują Rady Osiedla. Może w ten sposób uda się ocalić to piękne miejsce przed zagładą
/mieszkańcy osiedla.